sobota, 9 maja 2015

Jak wyglądają moje paznokcie po 52 dniach + przeceny w Rossmannie

Dawno mnie nie było ale to tylko ze względu na to, że nie miałam czasu. Teraz, gdy zbliża się sesja i powinnam przygotowywać się do zaliczeń mam czas :D Zacznijmy od zakupów w Rossmannie.


Wszystko zakupione w Rossmannie, poza maseczkami z Reala. Są tu praktycznie same rzeczy związane z paznokciami oprócz wapna, szminki i tych maseczek. 
1. Naklejki do frencha - kupiłam ze względu na to, że lubię mieć coś fajnego czasami na paznokciach a nie jeden kolor. Miałam w planie zrobić halfmoon ale one są zbyt proste na to, muszę poszukać takich, które mają większe zagięcie. Te na pewno też mi się kiedyś na coś przydadzą :)
2. Baza pod lakier Peel Off z Miss Sporty -  zawsze, gdy chcę pomalować paznokcie lakierem brokatowym lub dodać jakieś ozdoby to najpierw myślę o tym, ile będę musiała nad nimi siedzieć żeby je potem zmazać. Jeszcze go nie wypróbowałam ale na pewno mi się przyda.
3. Lakier Eveline miniMAX - zwykły czarny, bo już mi sie kończy a często maluję paznokcie na czarno. Lakiery z tej serii są świetne.
4. Matowy top coat z Lovely - mój jedyny only one. Często używam, więc ostatnio kupiłam jeszcze jeden z okazji promocji w Rossmannie. Jakoś bardziej podobają mi się paznokcie matowe niż te "normalne", świecące.
5. Lakier Lovely - biały, kupiony z tego samego powodu co czarny :)
6. Wysuszacz KillyS - nienawidzę jak lakier mi długo schnie a jak już myślę, że jest OK to zawsze go sobie uszkodzę i się wku*wiam. Zdążyłam już go wypróbować i powiem, że jest całkiem niezły, chociaż stosowałam go jedynie tylko na nowych lakierach, które kupiłam, więc w zasadzie nie wiem, czy to kwestia wysuszacza czy szybkoschnących lakierów. 
7. Z tych innych rzeczy kupiłam wapno - mam straszną alergie na pyłki, oczy mam spuchniete, szczególnie powieki przez co wyglądam jak jakaś mucha. Maseczki - kupione tez ze względu na alergię, która spowodowała, że moja skóra jest sucha jak wiór, multiwitaminowa i nawilżająca. Szminka Astor - kolor 008 Spicy, polowałam na jakąś burgundową szminkę w czasach promocji ale znalazłam tylko taką. Nie maluję się szminkami na co dzień ale może przytrafi się jakieś jedno, większe wyjście ;)

I teraz przechodzimy do lakierów Mircale Gel z Sally Hansen. Na zdjęciu widnieją dwa ale drugi jest mojej siostry. Ja posiadam kolor 240 B Girl a moja siostra ma ten różowy, nie pamiętam numerka ale nazwa to zdaje się Pretty Peggy


Podobno efekt ma być taki, że paznokcie wyglądają jak żelowe. Szczerze to ja nie zauważyłam różnicy od tych zwykłych lakierów ale faktem jest to, że lakier jest trwały, nie odpryskuje, ma dobrą konsystencję. Szkoda, że był mały wybór kolorów.


Pierwsza warstwa.


Warstwa 3.

Z racji iż kocham matowe paznokcie, po godzinie myslenia machnęłam je jeszcze top coatem z lovely a finalny efekt wygląda tak:

Trochę paznokcie mi odrosły od ostatniego posta, jeśli ktoś będzie chciał mogę zrobić osobny o odżywce z Eveline i przed i po moich paznokci :) Trochę ogarnęłam ich kształt wczoraj, choć dalej nie są idealne :(